Nasz teatr logo

„Czekoladki dla Prezesa” Mrożka w Teatrze Polskim. Warszawa


Pierwsza premiera tego sezonu w Teatrze Polskim. Na scenie Kameralnej 17 września zostanie wystawiona sztuka „Czekoladki dla Prezesa” Sławomira Mrożka w adaptacji Janusza Majechereka. Za reżyserię opowiadają Ewa Domańska i Ewa Makomaska, które również występują na scenie  wraz z Adamem Biedrzyckim, Wojciechem Czerwińskim oraz Marcinem Jędrzejewskim.

Ewa Makomaska reżyserka sztuki oraz aktorka, która wciela się w postać Panny Kazi, sekretarki prezesa udzieliła nam wywiadu, w którym opowiada o pracy nad spektaklem.

Karolina Kłopotowska: Reżyseruje Pani tą sztukę wraz z Ewą Domańską, czy od początku miały Panie podobną wizję na sposób w jaki chcą ją Panie przedstawić?
Ewa Makomaska: To nie jest tak, że nagle to się urodziło i jednocześnie pojawił nam taki sam pomysł, on został przepracowany. Ja z Ewą pracowałam wcześniej przy sztuce Marii Pawlikowskiej Jasnorzewskiej „Baba - Dziwo”. Ona reżyserowała, ja grałam główną rolę. I chyba dobrze nam się razem współpracowało. W związku z tym to była przyjemność, cały ten proces przygotowywania się do przedstawienia „Czekoladek dla prezesa” - czyli poszukiwania formy i tekstu.  To jest adaptacja, nie gotowa sztuka, dostałyśmy partytułe od dyrektora Janusza Majechereka, partytułe słowną jak to on to nazwał. Dał nam też carte blanche, abyśmy mogły też dramaturgicznie troszeczkę popracować nad tekstem. Była to bardzo przyjemna i twórcza praca.
Karolina Kłopotowska: W rozmowach przed premierą mówiła Pani, że jest to pierwsza sztuka Mrożka, w której Pani gra. Łączy Pani zarówno funkcję reżysera, jak i aktora. Co było największym wyzwaniem?
Ewa Makomaska: Bardzo trudne są te momenty kiedy jest się na scenie, a jednocześnie trzeba mieć słuch i wzrok poza sceną. Dzięki temu, że pracowałyśmy nad tym we dwie, i są takie momenty kiedy ja nie występuję we wszystkich scenach. Myślę, że ten proces przygotowywania się do tej sztuki, do pracy z aktorami był bardzo ważny, ponieważ umawiałyśmy się na pewne rzeczy. Dogadywałyśmy się z twórcami, których zaprosiłyśmy do współpracy czyli z panem Tomaszem Brzezińskim scenografem, autorem kostiumów i świateł, z Panią Anną Flaką odbyłyśmy zdalnie wiele rozmów a propos mappingu, który będzie się tutaj pojawiał w dekoracji, który z resztą wykorzystuję kreskę i dba o rysunki Sławomira Mrożka. Oczywiście jeszcze z Piotrem Łabonarskim, jeśli chodzi o muzykę, bo to jest bardzo ważny element w spektaklu. Muzyka, która dyscyplinuje wszystkie działania aktorów na scenie.
Karolina Kłopotowska: Co dla Pani najbardziej interesujące w twórczości Mrożka, co Pani z niej wyciąga?
Ewa Makomaska: Mnie najbardziej zadziwia, za każdym razem kiedy sięgam po teksty Mrożka, ta trafna diagnoza. On tworzył w określonym czasie, opisywał pewną rzeczywistość w krzywym zwierciadle, w tym swoim humorystycznym przerobieniu, określoną rzeczywistość, ale to jest tak trafne, ponadczasowe. Ten jego humor, nie jest kabaretowy, wulgarny, dla zabawieniu ludzi – on jest pełen aluzji, metafor, to jest po prostu mądre.

Fot: Wojciech Olkuński/East News