Nasz teatr logo

Premiera „Amadeusza” w Dramatycznym. Warszawa

W piątkowy wieczór 8 lipca odbędzie się Teatrze Dramatycznym premiera spektaklu „Amadeusz”. Sztuka autorstwa Petera Shaffera została przełożona przez Macieja Stroińskiego, a wyreżyserowana przez Annę Wieczur. Na scenie poza ucztą dla oczu w postaci charakteryzacji aktorów oraz scenografii, coś dla ucha - na żywo wystąpi orkiestra wraz ze śpiewakami, którzy dopełnią grę wyśmienitych aktorów dramatycznych. Amadeusza gra Marcin Hyncar, a w postać Salieriego wcieli się Adam Ferency. W spektaklu występują także: Barbara Garstka (gościnnie), Modest Ruciński, Karol Wróblewski Von Strack, Maciej Wyczański, Zbigniew Dziduch (gościnnie), Łukasz Lewandowski, Sławomir Grzymkowski, Agata Różycka, Marta Huptas (gościnnie) / Justyna Bujak (gościnnie), Konrad Szymański, Kamil Szklany, Henryk Niebudek.
 
Wywiad z Modestem Rucińskim, który w sztuce występuje jako Cesarz:
Karolina Kłopotowska: W spektaklu „Amadeusz” gra Pan Cesarza. Sztuka jest o Mozarcie, o którym powstało wiele legend i tak naprawdę nie do końca wiemy co jest prawdą a co nie. Jak Pan opisałby tą opowieść, czego możemy się spodziewać?
Modest Ruciński: Przede wszystkim jest to opowieść o artyście. Bardzo duże podkreślenie tego kim i czym jest artysta dla naszego świata, życia i rozwoju. Jest to swego rodzaju tragiczna opowieść. Tak wrażliwa dusza, tak genialny umysł wykraczający poza wszelkie konwenanse i schematy jest w pewnym sensie zlekceważony w dziejach, w tym co co się dzieje w świecie, przez wojny, interesy, pieniądze. Ta najważniejsza rzecz, która pozwala nam się rozwijać i dodaje naszemu życiu urok jest w jakiś sposób zapominana. Ja myślę, że nasz spektakl jest takim udekorowaniem artyzmu przez muzykę Mozarta, przez epokę, w której się dzieję. Jest hołdem złożonym wszystkim artystom a zwłaszcza Mozartowi, który przekraczał swój czas i dał nam muzykę, która pozwala nam się rozwijać i upiększa nasze życie.
K.K: Spektakl jest połączeniem gry aktorskiej oraz muzyki na żywo, co jeszcze bardziej zachwyca. Czy ma Pan swój ulubiony utwór Mozarta?
M.R. Bez wątpienia jest co cała Msza Mozarta. Ja  z Mszy, kocham utwór, który się tutaj w spektaklu nie znajduje – Reks, oczywiście Lacrimosa. Przyznam szczerze, że mając możliwość próbowania przy orkiestrzem, w teatrze zdarza mi się to pierwszy raz, najbardziej jestem zachwycony z tego, że od dwóch tygodni codziennie po kilka razy słucham na żywo Mozarta. Te utwory zaczęły nabierać innego znaczenia, kojarzą się z obrazami, z emocjami związanymi z pracą nad premierą. 

Fot: Piotr Molecki/ East News