"Wszystko, co najlepsze" w Teatrze Bagatela
Dowcipnie i z dystansem prowadzona opowieść o przemożnym wpływie dzieciństwa na kształtowanie się dorosłego człowieka zagości premierowo na deskach Teatru Bagatela w sobotę 21 września. Monodram „Wszystko, co najlepsze” reżyseruje Piotr Złotorowicz.
Robiliście kiedykolwiek listę rzeczy, które sprawiają Wam przyjemność? Rzeczy drobnych, mało istotnych, codziennych, zwyczajnych, a jednak przynoszących krzepiący uśmiech i melancholijną pociechę? Nie? Naprawdę warto spróbować.
Weźcie przykład z Bohatera sztuki „Wszystko, co najlepsze”. Bohater skrupulatnie sporządza taką listę całe swoje życie. Najpierw tworzy ją dla swojej zagubionej, cierpiącej na depresję matki. Potem dla siebie i Ukochanej. Później znów dla siebie, a w efekcie dla nas. Nieszablonowy monodram, który wyszedł spod pióra brytyjskich autorów: Dunckana Macmillana i Jonnego Donahoe, to opowieść o zauważaniu szczęścia w małych rzeczach.
Siłą monodramu, którego temat zasadniczy może się na pozór wydawać wyeksploatowany i opracowany na miliony sposobów, są wpisane w tekst interaktywne działania z publicznością. Bohater, którego w spektaklu na Scenie na Sarego 7, gra Piotr Urbaniak, zaprasza widzów do podjęcia próby odgrywania ważnych postaci z jego życia. Umiejętność improwizacji, szybki refleks i niezbędne poczucie humoru to cechy dynamizujące przedstawienie, nieistniejące w pełnym wymiarze i sensie bez publiczności.
Widzowie, usadowieni w pięknej, stylowej przestrzeni „Sali Stukowej” odpowiednio zaaranżowanej na potrzeby spektaklu przez scenografkę Urszulę Czernicką, są bardzo blisko aktora. Brak jakichkolwiek scenicznych barier buduje, niezbędną dla sztuki, atmosferę intymności i prywatności. Klasycznie jazzująca i swingująca muzyka (konsultacje muzyczne Artur Sędzielarz) i malujące piękne klimaty światła (Marek Oleniacz) sprawiają, że „Wszystko, co najlepsze” to spektakl przynoszący serdeczny uśmiech, refleksje, czułość i zrozumienie dla własnych słabości.
Milionowym punktem listy Bohatera jest: „słuchanie płyty po raz pierwszy, obracanie jej w dłoniach, kładzenie jej na talerz i przykładanie do niej igły”. Czego życzymy, dopisując milion pierwszy punkt: „udane wizyty w Teatrze”. Fot. Jeremi Astaszow.