Nasz teatr logo

Spotkanie z człowiekiem - "Historia Jakuba" w Teatrze Ateneum, recenzja

Są teksty zbyt istotne i zbyt aktualne, aby leżeć w szufladzie. „Historia Jakuba”, jeden z najważniejszych dramatów Tadeusza Słobodzianka wystawiany był od 2017 roku w pełnej obsadzie na Scenie na Woli stołecznego Teatru Dramatycznego. Zawirowania wokół tej instytucji spowodowały, że głośny spektakl zdjęto z afisza. Grający tam tytułową rolę Łukasz Lewandowski dostał jednak kolejną szansę przedstawienia tej opowieści – tym razem w pojedynkę na scenie kameralnej Teatru Ateneum. Tadeusz Słobodzianek dokonał nieco skrótów i dostosował tekst do potrzeb monodramu, a do zespołu realizatorów zaproszono reżyser Aldonę Figurę i scenografkę Joannę Zemanek. Tak oto cząstka dawnego Dramatycznego mogła zabłysnąć ponownie w Ateneum.
   Twórcy postawili na teatr ascetyczny, niemal wzorcowo realizujący ideę teatru ubogiego. Na pustej scenie jedynie krzesło – będzie konfesjonałem, łożem śmierci, amboną, balią, chodzikiem, czy uniwersytecką katedrą. Poza nim tylko światło, niekiedy dźwięki, samotny aktor i tekst. Nic więcej. Ta pustka, bliskość widza i aktora na niewielkiej scenie dodatkowo wzmocniły intensywność poruszanych tematów, pozwoliły zagłębić się w opowieść i chłonąć ją całym sobą. Łukasz Lewandowski po mistrzowsku odgrywa kilkanaście postaci, wcielając się w nie i płynnie przechodząc z jednej do drugiej, czasem modulując głos, niekiedy zmieniając akcent, innym razem grając ciałem i gestykulacją. Takie przepoczwarzanie wymaga olbrzymiego skupienia, koncentracji i precyzji wykonania, z czym aktor poradził sobie znakomicie wypadając niezwykle naturalnie i umiejętnie balansując pomiędzy humorem a dramatyzmem scen. 
    „Historia Jakuba” oparta jest na prawdziwych przeżyciach księdza Romualda Jakuba Waszkinela-Wekslera, który jako człowiek dojrzały dowiaduje się o swych żydowskich korzeniach. Uratowany z getta i oddany na wychowanie polskiej rodzinie zostaje zgodnie z wolą żydowskiej matki przeznaczony do kapłaństwa. Wychowany jako Marian w tradycyjnym katolickim domu, z ciężkim sercem odkrywa prozę życia w seminarium i na parafii. Ucieka w studia filozoficzne, lecz pisanie pracy doktorskiej w Paryżu przerywa donos do władz uczelni. Z dnia na dzień dowiaduje się o swej podwójnej tożsamości i musi zmierzyć z wszystkimi tego konsekwencjami. Jest więc Polakiem, księdzem, filozofem, ale też Żydem. Los obarcza go skrajnymi doświadczeniami, podważa, chwieje i rozsypuje fundamenty, na których zbudował postrzeganie siebie. Jakub stara się znaleźć odpowiedź na to, czy jego dotychczasowe życie było kłamstwem i ułudą, czy raczej nadzieją i przeznaczeniem. Dostrzega prawdę, którą Łukasz Lewandowski pięknie określił mianem symfonicznej, złożonej z wielu instrumentów, wielu kolorów. Bohater postanawia ją zaakceptować i wbrew rozsądkowi pogodzić swe życiowe doświadczenia. Ponad religiami, ponad kulturowymi uprzedzeniami obu rodzin, ponad trudną historią i własnymi zobowiązaniami. Postanawia pozostać nade wszystko człowiekiem - otwartym, pogodzonym z rzeczywistością, szukającym w innych ludziach światła i dobra. Humanizm w czystej postaci.
   Monodram Łukasza Lewandowskiego  przyciąga magnetyzmem wielobarwnych postaci kreowanych przez aktora, absorbuje opowieścią, w której z narastającym zaciekawieniem obserwujemy zmienny los jednego człowieka, jego walkę, oczyszczenie i proces pogodzenia ze światem. Spektakl czaruje niewymuszonym, niekiedy gorzkim humorem, przeraża grozą we wspomnieniach rzezi wołyńskiej, czy sąsiedzkich mordów na ludności żydowskiej, potrafi wzruszyć opowieścią snu matki na łożu śmierci, wstrząsnąć sumieniem słowami kazania o polskim antysemityzmie. Dodatkowo wciąga w opowiadaną historię poprzez włączenie w niektóre sceny widowni, gdy staje się ona mimowolnym uczestnikiem spektaklu. Zrobiono to z wyczuciem i smakiem dodając szczyptę nieprzewidywalności, ale i okazję, by towarzyszyć aktorowi na scenie. „Historia Jakuba” w Ateneum jest teatralnym przeżyciem, poruszającym spotkaniem z doskonałym aktorem i opowieścią o życiu niezwykłego człowieka. To jeden z najlepszych spektakli, jakie dane mi było obejrzeć w tym sezonie.

Tekst Marek Zajdler, fot. Michał Żebrowski/East News