Nasz teatr logo

"Warmia i Mazury. Ballada o miłości" w Teatrze Jaracza w Olsztynie

„Warmia i Mazury. Ballada  miłości” w adaptacji i reżyserii Marty Miłoszewskiej już 26 stycznia premierowo na deskach Teatru im. Stefana Jaracza w Olsztynie.
   Olsztyński Teatr Jaracza nigdy nie ukrywał swych bliskich związków ze swoją Małą Ojczyzną. Teraz w repertuarze teatru pojawia się przedstawienie wprost odnoszące się do tożsamości Warmiaków i Mazurów, ich skomplikowanej historii i ciągle niełatwej współczesności. Marta Miłoszewska, rodowita Olsztynianka, powraca do swojego kraju lat dziecinnych, sięga do rodzinnych korzeni, by przenieść na scenę wysoko ocenianą reporterską książkę Beaty Szady „Wieczny początek. Warmia i Mazury”. Miłoszewska powraca także do Teatru Jaracza, gdzie przed laty pracowała, realizując spektakle „Bliżej”, „Kajko i Kokosz” oraz „Utracona cześć Katarzyny Blum”. Jak podkreśla reżyserka, „Warmia i Mazury. Ballada o miłości” to spektakl, jakiego jeszcze nie obejrzała, a za jakim tęskniła. Z książki Szady wzięła pełne czułości spojrzenie na społeczność Warmii i Mazur, jednak dalekie od cukierkowej laurki. Za autorką śledzi postawy bohaterów, ich walkę, by w nowym świecie i nieznanych warunkach znaleźć dla siebie miejsce. Bywało przecież i tak, że nowi mieszkańcy wprowadzali się do domów, gdzie w talerzach parowała jeszcze gorąca zupa, przygotowana przez wysiedlanych.
   Dla Miłoszewskiej praca nad spektaklem „Warmia i Mazury. Ballada o miłości” ma na wskroś osobisty wymiar. Historią regionu zajmował się dziadek artystki, Władysław Ogrodziński, a Beata Szady przy pisaniu swej książki korzystała z dorobku jej ojca Wojciecha. 
   Kluczem do olsztyńskiego przedstawienia jest podtytuł - ballada o miłości. Znajdą się w nim sceny dramatyczne, coś z epiki, jak i najczystszy ładunek liryczny. O to, by wybrzmiał właściwie zadba autorka muzyki Mary Rumi. W obsadzie zobaczymy Marzenę Bergmann, Milenę Gauer, Mariana Czarkowskiego i Macieja Mydlaka. Scenografię przygotowała Paulina Czernek, a kostiumy zaprojektowała Anna Puchalska. Fot. Bartek Warzecha