Nasz teatr logo

"Hotel Korfanty" w Teatrze Telewizji

Poniedziałkowy Teatr Telewizji proponuje o 21.10 kolejną premierę. Tym razem zobaczymy sztukę Artura Pałygi przygotowywaną przez zespół Teatru Śląskiego - „Hotel Korfanty” w reżyserii Roberta Talarczyka.
   Widzowie zobaczą sceny odgrywane na żywo w Pałacu Kawalera w Świerklańcu, a także te nagrane wcześniej. –Wojciech Korfanty przez ostatnie tygodnie życia mieszkał w warszawskim hotelu. W naszym spektaklu błąka się po nim, spotykając różne postaci ze swojej przeszłości. (…) Inscenizacja jest utrzymana w klimacie noir – czarno białym, onirycznym – opowiadał Robert Talarczyk. 
   Jest to opowieść o Wojciechu Korfantym, byłym wicepremierze Polski i przywódcy narodowego Górnego Śląska. Z perspektywy ostatnich chwil życia bohatera, czyli tuż przed wybuchem II wojny światowej, przedstawione zostaną najważniejsze wydarzenia z jego biografii. Krok po kroku cofamy się wraz z nim aż do czasów dzieciństwa, dzięki czemu poznamy przyczyny dokonywanych przez niego wyborów wraz z refleksją, czy wszystkie były słuszne. Punktem kulminacyjnym jest przywództwo Korfantego w III powstaniu śląskim i towarzyszące temu decyzje oraz emocje. Jesteśmy świadkami podsumowania chwilami kontrowersyjnego życia, jakiego sam przed sobą przeprowadza Korfanty. Wspomniane zostaną takie postacie, jak Józef Piłsudski, posłowie na Sejm Śląski, strażnicy z Berezy Kartuskiej, oficerowie polscy, międzynarodowi politycy decydujący o plebiscytowym podziale Śląska, powstańcy śląscy, dziennikarz oraz osoby z najbliższej rodziny bohatera. Odbywając wraz z nim wędrówkę po jego losach towarzyszymy mu w próbie zrozumienia, o co tak naprawdę chodzi w życiu i dlaczego podejmuje się takie, a nie inne wybory. Tłem wydarzeń jest historia Śląska w okresie od początków XX wieku do roku 1939.
   Wystąpią: Dariusz Chojnacki, Marcin Gaweł, Antoni Gryzik, Paweł Kempa, Wiesław Kupczak, Ewa Kutynia, Anna Lemieszek, Ewa Leśniak, Arkadiusz Machel i Michał Piotrowski. Choreografię przygotowała Natalia Dinges, a muzykę Miłosz „Miuosh” Borycki.
Fot. Przemysław Jendroska