Nasz teatr logo

Niech Tlen Ci sprzyja! - "Planeta 5.0" w Scenie Relax, recenzja

Antropocen – epoka człowieka – dobiega końca. Katastrofa, którą człowiek wywołał nierozważną eksploatacją Ziemi 7 kwietnia 2023 roku, doprowadziła niemal do wyginięcia ludzkości. Czas ucieka, a szanse na przeżycie mają jedynie osoby po pięćdziesiątce, które mogą przenieść się na tytułową „Planetę 5.0”, gdzie nie istnieje przemijanie i choroby, a ludzie mogą żyć niemal wiecznie. Spektakl autorstwa Eweliny Kluss, który był jej prezentem urodzinowym dla męża, wystawiono na deskach Sceny Relax w reżyserii Antoniusza Dietziusa.
   Maurycy (Tomasz Schimscheiner) w dniu swoich 50. urodzin wybiera się wraz z żoną Ewą (Olga Bończyk) na zorganizowaną przez nią imprezę-niespodziankę. Jest dobrze prosperującym biznesmenem, zakochanym w małżonce i niezwykle dbającym o kondycję fizyczną. Cierpi po trosze na kryzys wieku średniego, ale na szczęście zachowuje dystans do siebie i poczucie humoru. Para ćwierka jak wróbelki, gdy w bieganinie przygotowań do wyjścia jubilat otrzymuje niespodziewany prezent, tajemnicze zaproszenie na testy, które umożliwią mu wylot do kosmicznego raju, na Planetę 5.0. 
   Na imprezę się nie załapiemy, przeniesiemy się za to w przyszłość, gdy Ziemia dotknięta katastrofą ekologiczną nie pozwala już na dalszą swobodną egzystencję. Ludzie żyją w kapsułach, niczym w Matriksie, a wkrótce odleci ostatni prom ewakuacyjny. W zimnych sterylnych wnętrzach laboratorium odbywają się testy kontrolowane przez spozierającą z dwóch ekranów głośną i celowo przerysowaną minister ds. Antropocenu zagraną ekspresyjnie przez Hannę Śleszyńską. Trudno tu nie doszukiwać się podobieństw do Jej Ekscelencji z „Seksmisji” Juliusza Machulskiego; zresztą znanych cytatów z tego filmu znajdziemy tu więcej. Minister Śleszyńska jest przykładem propagandy sukcesu i szczęśliwości (skąd my to znamy?), ale w rozmowach z personelem potrafi być bezwzględna i opryskliwa, choć zawsze z uśmiechem na ustach. Personel testów stanowi Xy (Iga Górecka) i X2 (Maciej Radel) – ona łudząca się wciąż nadzieją, że uda jej się odlecieć, bo brakuje jej ledwie roku do wymaganego wieku i on, który nadziei już nie ma, ale wykorzystuje testowane kobiety do seksualnych przygód. 
   Maurycy podchodzi do testów już po raz trzeci, a przecież głupi nie jest. To w tym miejscu historia science-fiction nabiera cech melodramatu, bowiem wyraźnie widać, że mężczyzna nie chce samotnie opuszczać Ziemi. I gdy zorientuje się kim jest mająca problemy z pamięcią kobieta testowana w sąsiednim pokoju… 
   Romantyczna historia z ekologicznym przesłaniem jest oczywiście naciągana, ale napisana lekko ku rozrywce widza nie ma ambicji silenia się na bycie moralitetem. Komediowy ton nie przysłonił krytyki medialnej manipulacji i kontroli społeczeństwa. Kryzys klimatyczny naszej planety jest wystarczająco zaakcentowany, aby dać impuls do przemyśleń. Romantyczny wątek udanie zagrany przez aktorską parę Bończyk-Schimscheiner pokazał, że warto czasem zatrzymać się w biegu i po prostu potrzymać się za ręce. Gdybym na 50. urodziny otrzymał od żony taki prezent, byłbym więcej niż kontent. 
Tekst Marek Zajdler, fot. Paweł Wodzyński/East News i materiały prasowe